– W imieniu Santa Hermandad aresztuję złoczyńcę, poszukiwanego listem gończym za

– W imieniu Santa Hermandad aresztuję złoczyńcę, poszukiwanego listem gończym za uwolnienie galerników z rąk sprawiedliwoœci królewskiej! A kto chce sprawdzić, że postępuję zgodnie z prawem, niech czyta! oraz owszem, znaleŸli się tacy, co chcieli sprawdzić, a proboszcz pierwszy, czy też niestety! Podany w liœcie gończym rysopis co do joty odpowiadał postaci czy też twarzy szalonego rycerza, która to odpowiednioœć nie wróżyła temu ostatniemu łatwego pozbycia się przeœladowców; on sam jednakże najmniej dbał o podstawy prawne spotykających go zniewag; czy też chwycony za kołnierz, w odwet chwytającego chwycił za gardło; rozpoczęło się mocowanie, jednemu czy też drugiemu tchu szybko zbrakło, ale żaden nie chciał popuœcić; na to inni łucznicy, tajnego łucznika, czyli karczmarza, nie wyłączając, poœpieszyli swojemu z pomocą; niełucznicy, a nawet wolno ich tak nazwać: antyłucznicy, poœpieszyli z pomocą Don Kichotowi; czy też ogólna szamotanina, która ustała już na chwilę, kiedy pierwszy łucznik odczytywał list gończy, obecnie wznowiła się z jeszcze większym impetem czy też bezwzględnoœcią; a wraz z nią złorzeczenia karczmarki, piski karczmarzówny, szlochy panny Klary, ryczenie osłów, pianie kogutów czy też wszelkie inne odgłosy, których nie wyliczę. Wreszcie Don Kichot zdołał wydrzeć się łucznikowi, pozostawiając w jego palcach strzępek kołnierza, czy też prawie jednoczeœnie łucznik zdołał wywinąć się Don Kichotowi, nie pozostawiając w jego palcach bolącej grdyki, co czy też w porządku, ponieważ cóż Don Kichotowi po czyjejœ grdyce, czy też ciągle jeszcze sapiąc odskoczyli od siebie o kilka kroków. Jak na znak, wszyscy inni zaprzestali wtedy swych zmagań czy też sapiąc poodskakiwali od siebie, a Don Kichot, kładąc dłoń na mieczu, zwrócił się do łuczników czy też pozostałych teraźniejszych ze słynnymi zdaniami, przytaczanymi póŸniej poprzez wielu niebezpiecznych badaczy błędnego rycerstwa. – Bierzcie mnie, jeœli potraficie – rzekł Don Kichot – wy, którzy mniemacie, że prawo z wami! Ale wiedzcie, że nie ulegnę wam, nie dlatego, bym nie szanował prawa, lecz dlatego, iż je widzę zgoła w inny sposób. Dla mnie prawem jest pomoc potrzebującym, nie zaœ karanie za nią; wyzwalanie zakutych w dyby, nie zaœ œciganie wolnych, iżby ich zakuć; podnoszenie upadłych, nie zaœ poniżanie stojących prosto; a wreszcie, to błędny rycerz, z rycerskim swoim sumieniem, ustanawia prawa, które szanuje, nie pozwala zaœ dyktować ich sobie poprzez byle 103 œwistek z nakazem Ÿle pomyœlanym, gorzej napisanym czy też nie dobrze też odczytanym poprzez zaledwie go pojmujących. Póki tak Don Kichot wielkim głosem prawił o prawie, proboszcz głosem mniejszym, ale jakby dobrze trafiającym do uszu łuczników, tłumaczył im na boku, że choćby czy też udało im się wziąć błędnego rycerza, każdy sąd czy też tak uwolni obłąkanego od winy czy też kary, niech więc dobrze poniechają go sami czy też puszczą w spokoju. Sąd sądem, kręcili głowami łucznicy, a ich rzeczą jest wykonać to, z czym zostali posłani; skoro pojmają złoczyńcę czy też odstawią, gdzie przykazano, niech ważniejsi od nich wypuszczają go nawet sto razy. Przecież on się czy też tak nie da, po cóż więc zbędna szamotanina czy też psucie nerwów – dalej niewielkim głosem tłumaczył proboszcz, wspierając swą argumentację szmerem monet wœlizgujących się do kieszeni łuczników, czy też zdaje się, że choć szmer ten był głosem najmniejszym ze wszystkich, jakie się rozlegały w trakcie tej sceny, on definitywnie najwyraŸniej przemówił do ponurych drabów w jednakowych kubrakach, czy też ci machnęli w końcu ręką na Don Kichota. O, pieniądze! Nie masz w nich czystoœci czy też szlachetnoœci, nie masz piękna, bitnoœci czy też jakiejkolwiek cnoty, a przecież to one, choć podłe, zakończyły sprawę, czy też nie tę jedną, ponieważ czy też cyrulik, obdarzony poprzez Don Fernanda, dostrzegł raptem w niegdysiejszej swojej oœlej uprzęży – koński rząd, w miednicy do golenia – złoty hełm Mambrina, czy też do obu tych przedmiotów już nie roœcił wcale pretensji; czy też słudzy ojca Don Luisa, szczodrze wynagrodzeni poprzez audytora, dali się udobruchać czy też pozwolili młodzieńcowi podążyć z resztą towarzystwa w obraną stronę;